Firma Cryo Interactive, niezmordowany producent wszelakiej maści przygodówek, uraczył nas jakiś czas temu kolejnym swoim tytułem. Tym razem zagłębimy się w starożytny świat Azteków oraz ich stolicy, miasta Tenochtitlan, wcielając się w rolę zwykłego młodzieńca zamieszanego w niecodzienną aferę kryminalną.
'Mały Wąż’, znalazłszy się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, jest świadkiem dziwnego morderstwa popełnionego na kapłanie. Kapłan w ostatnich słowach nakazuje naszemu bohaterowi odnaleźć pewną osobę, wciska mu do ręki tajemniczy klejnot i oddaje ducha. Oczywiście mordercy zauważają naszego młodzika, oczywiście go ścigają, zostajemy oskarżeni o morderstwo… 'Mały Wąż’ wplątuje się coraz bardziej w aferę kryminalną, z czasem pojmując do czego zmierzają jego przeciwnicy… Fabuła jest zatem raczej nieoryginalna, oklepany schemat 'umierającego tajemniczego nieznajomego’ obrobiono chyba już na wszystkie możliwe sposoby, tak więc Cryo nie miało zbyt wielkiego pola do popisu jeśli chodzi o warianty rozwoju i rozwiązania akcji. Poznajemy zatem kolejne osoby, oglądamy kolejne morderstwa, przeprowadzamy rozmowy, uciekamy przed wrednymi mordercami, dodatkowo ścigają nas oficjalne władze podejrzewając nas o pierwsze zabójstwo – standard. Ale to raczej nie o skomplikowanie fabuły chodziło autorom gry. Aztec na każdym kroku przedstawia nam w encyklopedycznej formie informacje dotyczące kultury Azteków – po kliknięciu na jubilera, na jego piec czy też na tkaniny leżące na straganie, raczeni jesteśmy ogromną ilością wiadomości. Widać, że autorzy gry postawili zdecydowanie na walor edukacyjny, praktycznie w stu procentach ignorując fabułę. A ta mogła być nawet ciekawa, zważając na niedużą ilość gier przedstawiających arcyciekawą cywilizację Azteków. Tak więc losy naszego bohatera rozwijają się w sposób dość sztampowy, będąc de facto jedynie tłem dla clou tego produktu, czyli opisaniu nam kultury i cywilizacji Azteków. Gracze stawiający na fabułę będą raczej zawiedzeni, ale jeśli szukamy jakiś informacji dotyczących Azteków, to w tej grze (wyprodukowanej w konsultacji ze specjalistami odnośnie tejże cywilizacji) znajdziemy naprawdę sporo naprawdę przydatnych wiadomości.
Aspekt edukacyjny programu widać już w głównym menu – oprócz opcji rozpoczęcia gry możemy również po prostu przespacerować się po Tenochtitlan i okolicach, podziwając krajobrazy, czy raczej kunszt artystów grafików i rendererów :)). Mamy także opcję przejrzenia wszelkich informacji encyklopedycznych zawartych w grze. Informacje są nieźle uporządkowane i ilustrowane wieloma zdjęciami i rysunkami, szkoda tylko, że na kompakcie nie starczyło miejsca na nagranie tekstów z encyklopedii; Aztec bardzo by na tym zyskał.
Oprawa gry jest absolutnie nienaganna. Przepięknie wyrenderowane lokacje, cudowna, bardzo klimatyczna muzyka, dźwięki azteckiego miasta – wszystko to nieźle wprowadza w środowisko, w którym toczy się gra. Niestety występuje tu mały zgrzyt, spowodowany prawdopodobnie ograniczeniem miejsca na kompakcie – w całej wielkiej metropolii prawie w ogóle nie ma mieszkańców – przy czym jeśli już są to zamiast chodzić czy rozmawiać, stoją bez ruchu niczym posągi… Ta sterylność charakterystyczna jest dla wszystkich gier firmy Cryo, ale ja nigdy się do tego nie mogę przyzwyczaić – szczególnie, że o ile w Fauście czymś można było tę pustkę uzasadnić, o tyle w Aztecu w żaden sposób nie można tego usprawiedliwić.
Gra, podobnie jak większość produkcji Cryo, toczy się w środowisku pseudotrójwymiarowym – mamy statyczne lokacje, z których możemy się rozglądać płynnie we wszystkich kierunkach, ale ruch odbywa się po z góry zaprojektowanych ścieżkach. Bardzo ogranicza to swobodę grania, ale też stanowi spore ułatwienie – jeśli w danym miejscu da się podejść do ściany, to znaczy że przy tejże ścianie znajduje się coś ważnego dla rozwoju akcji – czy to przedmiot czy też przełącznik.
Duże brawa należą się firmie CD Projekt za przygotowanie polskiej wersji produktu w sumie edukacyjnego – takie właśnie programy powinno się lokalizować w pierwszej kolejności. Do udziału w realizacji gry zaproszono kilka znanych nazwisk jak choćby Piotra Fronczewskiego czy Piotra Machalicę, ale widać jednak, że w grę włożono znacznie mniej starań niż w na przykład Fausta czy Planescape : Torment. Spolszczenie jest poprawne, ale czasem wychodzą małe braki – jak na przykład głuchy głos lektora przy postaci stojącej na świeżym powietrzu czy też starczy głos podłożony młodemu, rosłemu wojownikowi. Na szczęście na błędach w udźwiękowieniu się kończy, nie zauważyłem w Aztecu żadnych poważniejszych błędów tłumaczenia.
Generalnie radziłbym traktować Aztec jako program edukacyjny niż grę, mówiąc krótko więcej się przy tym produkcie nauczymy niż wybawimy. W kategorii produktów edukacyjnych Aztec otrzymałby wysoką notę, ale niepotrzebnie próbowano zrobić z niego grę. Przeciętny produkt, jak zwykle w przypadku CD Projektu, jego wartość rośnie dzięki lokalizacji i przystępnej cenie.
Aztec
Najczęściej czytane:
Opis (Recenzja) gry Admirał
Pamiętacie, gdy jak byliście mali można było z rodzeństwem, albo kolegami zagrać w najlepszą grę jaką wymyślono na zwykłą kartkę papieru? Chodzi o popularną...