|  | 

Stare gry dos

Corsairs

„To jest niczym zmartwychwstanie. Sen o długich, nocnych godzinach spędzonych na poszukiwaniu uwięzionej rodziny czy łupieniu konkurencji wcale się nie skończył! Zmieniamy banderę, kamraci. Oto edykt jej królewskiej mości, jesteśmy korsarzami!”
kpt. Krwawy Bill.

Co prawda to prawda, od facetów z urzędu skarbowego różnić was będą tylko koszulki w paski i dzwonowate spodnie, ale reszta czyli pijacki chód, nieświeży oddech i łapska chętne do zarekwirowania wszystkiego pozostaną takie same.
Twórcy „Corsairs”, grupa Microids, postawiła przede wszystkim na przebojowość, żyłkę do handlu i zawsze gotowe działa do salwy. Jako początkujący w służbie króla (tu wybór Francuskiego czy Angielskiego) macie przed sobą niezwykle trudne zadania. Rejon morza Karaibskiego w kilka wieków po waszych szaleństwach przejdzie na karty historii, a wasze pra pra wnuki będą wam zazdrościć sławy. Pierwszy okręt król w przypływie łaski darował wam za friko i od tego momentu wszystko spoczywa w waszych rękach. Będziecie odkrywać nieznane lądy i porty, utrwalać władzę królewską, walcząc z piratami i konkurencją. Wszyscy już westchnęli, ale błahostka. Lecz nie jest to takie proste.
Wielu z was nasuwa się również podobieństwo do starej kultowej gry „Pirates” (sam zjadałem na niej zęby), i tego skojarzenia nie da się uniknąć. Lecz produkt Microids jest odpowiedzią na nowe czasy, które niekoniecznie dokonały czegoś nowego w gatunku. Przede wszystkim teraz będziecie pracować na własne konto -zdobywając potęgę, którą możesz używać do woli, choć pod małą kuratelą gubernatorów wysp. Szybko zorientujecie się również, że pływanie bez celu w poszukiwaniu przygód kończy się porażką, gdyż konkurencja nie śpi. Co robić? Czesać kasę, oto prosta odpowiedź! Tu tej najważniejsze są złote Dublony, które zyskuje się na dwa sposoby, handel i przemoc. Pierwsza metoda polega na starannym i szybkim wysondowaniu rynku i uruchomieniu regularnej żeglugi między atrakcyjnymi cenowo portami. Dość szybko da wam to przypływ gotówki, dzięki czemu rozbudujecie swoją małą flotę i zaczniecie ganiać piratów i inne pasożyty po oceanie. Biznes ten prosty jest jak budowa cepa. Transport, ochrona ładunku i szybki zysk. W przeciwieństwie do „Pirates” o którym wspominałem możecie w tej grze wpływać na stan wyposażenia portów i rozwijać je. Budowanie suchych doków, latarni, fortec i innych konstrukcji pozwala na lepsze zabezpieczenie portu macierzystego i nie tylko. Oczywiście odpowiednio zwiększa się oferta portowa, nowe statki budowane w dokach dadzą nam później przewagę na oceanie.
Oto cel pogrywania w tę grę. Przewaga techniczna tego produktu nad przodkiem i zupełnie inne podejście do tematu.
Gra od strony technicznej wykonana została w sposób niemalże pokazowy i innowacyjny. Ocean, po którym przychodzi wam pływać to prawdziwa poezja, zdolna zmusić ba natychmiast wywołać u prawdziwego i zatwardziałego wilka morskiego chorobę morską. Efekt ten potęgują wspaniale wykonane i kiwające się podczas podróży okręty. Wyspy i wybrzeża wykonano ręcznie, przez co sycące kolory i starannie dobrane ukształtowanie potrafią zachwycić wszystkich. Obiekty na lądzie są wykonane podobna techniką, przez co nie odstają stylem od reszty. Jedyne co może nie spodobać się wszystkim to interfejs gracza, który można byłoby trochę poprawić.
Gra rozgrywana jest w czasie rzeczywistym, lecz autorzy nie dają nam możliwości zaczerpnięcia tchu podczas wyjścia na ląd. Wszystko dzieje się tu na morzu. Walki są zrobione niezwykle efektownie, dając nam okazję by chwalić grafików za doskonałe eksplozje na morzu. Już uspokajam strategów, nie zapomniano i o taktyce, i walkę załóg okrętów wykonano jak na RTS-a przystało, dając wam możliwość posunięć członków załogi i obserwację pola walki. Co prawda nie posiada ta gra opcji grupowania oddziałów, ale radosna improwizacja i przewaga liczebna zmuszają do podejmowania szybkich decyzji. Podobnie ma się rzecz podczas ataku na fortece lądowe, tak więc załatwienie sprawy sam na sam z dowódcą fortu odpada. Podobnie zresztą usunięto opcję buntu załogi, co z historycznego punktu widzenia jest wielkim błędem. Na szczęście gra nadrabia w warstwie fabularnej możliwością wykonywania różnych zadań, które zlecają nam gubernatorzy poszczególnych miast. Może to na przykład być prośba o złapanie szczególnie upierdliwego pirata, propozycja układu handlowego, wsparcie twoich jednostek czy setki innych dziwnych propozycji.
„Corsairs” to naprawdę bardzo ciekawa propozycja na naszym i tak załadowanym rynku. Potrafi zachęcić was swoim świetnym klimatem. Microids daje się poznać na naszych platformach jako obiecująca grupa. Lecz teraz po wielkiej dawce Rumu, czas na odrobinę goryczy. Gra ta posiada jednak pewne małe błędy: niedopracowanie części wojennej, skomplikowane dowodzenie statkiem podczas bitwy, stały cennik w handlu. Lecz dużym plusem, który przytrzymałem na osłodę jest fakt, iż rodzimy dystrybutor firma Coda, bardzo przyłożyła się do polskiej wersji tej gry i zamiast angielskiego flegmatycznego lektora usłyszycie znajomy głos Krzysztofa Kowaleskiego. Mam nadzieję, że ten starannie przygotowany produkt spodoba się wielu z was. I to wszystko, nie pozostaje mi nic innego jak zakrzyknąć …Hej chłopaki żagiel na maszt i kierunek sklep!…

Minimalne wymagania: Procesor Pentium 133MHz, 32MB Ram, CD Rom x4, WIN 95/98

Słowniczek:
Korsarz, korsarstwo – członek załogi statku korsarskiego upoważniony przez władze państwa do prowadzenia wojny na morzu z wrogimi statkami, łupienia obcych statków w celu napełnienia skarbca królewskiego.

corsairs

ABOUT THE AUTHOR

Podobne wpisy:

  • Zwiastun fabularny Mortal Kombat X z polskimi napisami

    Zwiastun fabularny Mortal Kombat X z polskimi napisami

    Seria Mortal Kombat kojarzona jest przede wszystkim z brutalną rozgrywką i raczej niewiele osób interesuje się historią opowiedzianą w poszczególnych części. Jeśli jednak należycie do wąskiego grona graczy, których pasjonuje fabuła w tym cyklu, to mamy dla Was ciekawy materiał. Opublikowany dziś zwiastun koncentruje się właśnie na warstwie fabularnej i wygląda na to, że czeka

  • Nyan Cat: Lost In Space – Kocie Szaleństwo

    Nyan Cat: Lost In Space – Kocie Szaleństwo

    Często zastanawiam się jak bardzo trzeba być dziwnym, nienormalnym lub zwariowanym, aby wymyślić kota-tosta lecącego w kosmosie zostawiający tęczę. Zaraz po tym myślę, co jeszcze można z tego wyciągnąć. Bo można sporo. Można zrobić grę, która rozbawi wielu. Historię kota Nyan zna cały internet (przecież koty internetem rządzą). Jest to pół kot, pół tost, który