Rate this post

Witam was jak zwykle gorąco i pozdrawiam.
Co my tu dzisiaj mamy, a tak byłbym zapomniał o czym miałem pisać. W wielu gazetach gra o której napiszę nazywana jest hitem wszechczasów, nuklearnym przebojem i tak dalej. Lecz niestety moje zdanie jest znacznie różniące się, nie nazwę jej „kitem wszechczasów” bo tak żle to z nią jeszcze nie jest ale po kolei. Muszę przyznać, że sam długo czekałem na możliwość testowania Final Fantasy 7. Odpalamy!

  1. Pierwszy szok – mamy do czynienia ze zwykłą grą typu RPG, lecz w wykonaniu typu MANGA, tak jest to szok bo wielu przeciwników tego typu grafiki już by opluło grę, ale ja poszedłem dalej.

  2. Niema tego złego co by ……. – sterujecie figurką podróżującą po doskonale renderowanych wnętrzach 3D, grafika jest niezła, ale nie oszołamiająca, do tego brzmi muzyczny podkład rodem z Japonii (podczas instalowania gra twierdzi że najlepszą kartą dżwiękową byłaby Yamaha, ale snobizm).

  3. Szok kolejny czyli dwa – podróżując sobie po bezmiarze tego dziwnego świata fantasy spotkacie wrogów. I tu jest szok, pojawiają się na drodze niby z podziemi, może pączkują. Nie jesteście w stanie ich zobaczyć na swojej drodze dopóki nie wdepniecie w odpowiednie miejsce. Sama walka jest jeszcze do przebolenia, typ turowy, używacie broni, magii, miecza dwa razy większego od was, a ukrytego w majtkach. Tak, swoich przyjaciół też wyciągacie chyba z majtek bo pojawiają się ni z gruszki ni z pietruszki. Dam wam prosty przykład… – jadę sobie windą z jakąś mangową dziewką, a za moich pleców wychodzi jakiś gość, rzuca dwa zdania i znowu znika, chyba w mojej kieszeni….

  4. Co mnie zabiło? – jako stary komputerowy wyjadacz przyzwyczaiłem się do gier pełnych akcji, sensu, dynamiki itd. A tu wyobrażcie sobie, już zacząłem się wciągać, jakaś tam akcja płynęła, gdy nagle zaczęły się wspomnienia dwojga bohaterów. Trwały może z siedem minut, dokładnie nie wiem bo umarłem i to nie tylko ze śmiechu. Co może jeszcze dobić, to że na trzech płytach CD, twórcy tego cuda czyli Square Soft, mogli zrobić dialogi mówione, a nie iść na łatwiznę i umieszczać je w dymkach.

Podsumowanie – nie wiem jakim cudem to nosi numer 7, a już mówi się o ósemce, moim zdaniem jeszcze trochę pracy i kosmetyki zapewniło by tej grze miejsce w czołówce, a tak wbrew opinii jaką sieje się na naszym rynku, FINAL FANTASY 7 uzyskuje u mnie naciągnięte i wymuszone 6/10.

Pozwólcie na koniec podam wam min. parametry sprzętowe: procesor Pentium 60 MHz, 16 MB Ram, WIN 95, 8x CD Rom, i skrzynka browaru by jakoś to przeboleć.

Dystrybutorem na terenie Polski jest firma Mirage, która nie tak dawno błysnęła grą” Comandos”, ale to już inna bajka.