Czasami otaczający mnie świat zadziwia mnie ogromnie. Ostatnio zaś dręczy moją skromną osóbkę pytanie o to, jaki sens ma przypominanie w dzisiejszych czasach gier, które już w czasie swojej premiery były że tak powiem „shitowate”, zaś teraz po kilku latach nieciekawość bije od nich ze zdwojoną siłą. Jednym słowem zastanawiam się, jaki sens ma dodawanie pełnych gier do gazet dla samego faktu dodania takowej oryginalnej gry, i w dodatku za friko. Czy rzesze graczy naprawdę nie mają co robić, jak zdobywać coraz to nowe pozycje do kolekcji buraków ? Rozumiem, świetnym pomysłem jest pełna wersja gry za darmo, ale – Boże – czy to aż tak dużo, żeby dodawane tytuły przechodziły chociaż najmniejszą selekcję, a nie były pakowane na chama, nie licząc się z oczekiwaniami użytkowników? Oczywiście można powiedzieć, że nie ma co marudzić, w końcu nic nas to nie kosztuje, no ale..
Zastanawiacie się pewnie dlaczego taki wstęp i dlaczego akurat tutaj. Ano do moich rąk trafiła prześwietna gra Cyberstorm 2: Corporate Wars, wydana w 1998 przez Sierrę On-Line
Zanim przejdziemy do sedna rozrywki zapoznajmy się z historią, którą przedstawia Corporate Wars. Otóż mamy system gwiezdny Typhoeus i osiem wielkich korporacji, które próbują przejąć pełnię kontroli nad tymże systemem i jego zasobami. Jeśli dodam do tego, iż jesteś bossem jednej z firm, to chyba wszystko już będzie jasne. Twoim głównym zadaniem będzie opanowanie wszystkich planet oraz oczywiście pokonanie całej konkurencji, a to dzięki Twojemu zmysłowi ekonomii, strategii czy taktyki walki. W tym momencie zapewne wielu z Was pomyślało sobie, że gra zapowiada się ciekawie, choć pewnie nie mniejsza liczba ziewnęła kiwając głową i mrucząc pod nosem „co za oklepany temat, założę się, że pewnie i tak go skopali”. Ku naszemu nieszczęściu ta druga część miała racje, o czym za chwilę się przekonacie ( jeśli oczywiście – co jest też możliwe- nie będziecie wyjątkami potwierdzającymi regułę, których gra ta wciągnie i którym się podoba ).
Corporate Wars rozpoczynamy od wyboru korporacji, którą chcemy zarządzać. Każda z nich ma swój własny znak graficzny i charakteryzuje się odmiennymi cechami. Różnią się one oczywiście od siebie, jednak dla początkującego gracza nie ma to większego znaczenia, bo i tak będzie wybierał co ładniejsze logo ;). Każda firma jest pokrótce opisana, i jeśli spełnia nasze wymagania wybieramy ją, a następnie przechodzimy do dalszej rozgrywki. Tak jak w tego typu grach bywa, jak zwykle zaczynamy od zera, to znaczy od słabo rozwiniętej technologii i nikłej ilości gotówki na koncie. Zanim jednak do tego dojdzie mamy możliwość wyboru planety, na której osiądziemy i na której założymy nasze główne centrum dowodzenia, czyli Hercbase. Od tegoż centrum zaczynamy każdą naszą misje, tutaj także znajduje się potrzebny nam Bioderm, mamy fabryki pojazdów, stanowiska obrony i parę pomniejszych rzeczy. Jako ciekawostkę powiem, iż w czasie gry do wyboru mamy dwa tryby gry : dla spokojniejszych, czyli z podziałem na tury oraz dla rządnych wrażeń i akcji – czyli w czasie rzeczywistym. Sam przebieg rozgrywki jest typowy dla tego typu gier, czyli zdobywamy nowe planety, walczymy zaciekle z wrogami, rozwijamy nowe technologie, a to wszystko w wiadomym celu – totalnej dominacji. Banał, nieprawdaż ? Gra ta nawet może się wydawać ciekawa i godna zainteresowania, ale niestety tak nie jest. Co to znaczy ? Od biedy mogą w nią zagrać hardcore’owi gracze, jednak większości się nie spodoba, chociażby za grafikę, totalny brak ikry i odtwórczość. Nie mówię, że Corporate Wars to totalny gniot, tyle tylko, że mało kogo może zainteresować, nawet mimo całkiem ciekawego AI komputera czy też możliwości budowania własnych jednostek.
Grafika to to, co najbardziej rzuca się w oczy i ma największy wpływ na odczucia gracza. Tutaj mamy oszałamiającą rozdzielczość 640×480 w menusach, w całej reszcie zaś jest skalowalna, mimo tego nawet możliwości większych rodzielczości nie zostały dobrzy wykorzystane. Oprawa występująca w produkcie w żadnym wypadku nie jest pociągająca ( menu, bazy, nijakie i ciągle powtarzające się ukształtowanie terenu etc ) Scroolowanie ekranu w czasie grania nie jest płynne, tylko przeskakuje co kilka pikseli. Do tego należy dodać słaby wygląd jednostek, a w niektórych wypadkach ich animację. Być może się czepiam, ale oprawa wizualna Cyberstorm 2: Corporate Wars odepchnęła mnie na parę metrów, jest monotonna i nijaka. Ciekawym pomysłem jest możliwość zoomowania terenu, ale przy wyżej opisanej grafice nie ma to większego znaczenia. Od czasu do czasu naszym oczom ukażą się także przerywniki filmowe, ale są one ni piękne ni porywające.
Także „obsługa” w Corporate Wars nie należy do naprostszych, a bynajmniej nie do user-friendly czy też nie jest intuicyjna. Poza tym występuje tu także tryb multiplayer ( parę typów połączeń i parę typów walki np. każdy z każdym, wyścig na czas, zdobycie flagi przeciwnika czy ostatecznie wspólna walka przeciwko komputerowemu przeciwnikowi ), w którym to trybie gra nabiera troszkę większych rumieńców, ale to pewnie dlatego, że w paczce raźniej..
Cyberstorm 2: Corporate Wars to gra raczej przeciętna, niczego nie wnosząca, słaba graficznie, nie wyróżniająca się dźwiękowo. Typowa niskobudżetowa produkcja, zawierająca trochę zalet, jednak więcej wad i przeciętności, w sumie wypadająca nieciekawie. Zapewne znajdą się jej zagorzali fani, pozostaje jednak pytanie, czy warto grać w takie gry, zwłaszcza kiedy dookoła jest o wiele więcej ciekawszych produkcji.
Cyberstorm 2: Corporate Wars
Najczęściej czytane:
Najlepsze elementy garderoby dla gracza
Każdy gracz na pewno zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest odpowiednie wyposażenie stanowiska do gry. Monitor, komputer, myszka, słuchawki, głośniki, biurko gamingowe...