Rate this post

Firmę Silmarlis wszyscy fanatycy gier RPG znają na pewno. Wszystkim graczom w zamierzchłych czasach serce biło mocniej, gdy odpalali kolejne części Ishar. Silmarlis jest zasłużona dla tego gatunku i tym razem wypuściła coś, co nazywa się „ASGHAN”.

Moje nadzieje i oczekiwania były jak najlepsze, ale nastrój pogorszył się bardzo szybko. Zaczęło się już w trakcie instalacji; co prawda podczas przeglądania instrukcji wszystko wyglądało jeszcze nienagannie. Odpowiednia liczba kombinacji klawiszy odpowiedzialnych za ciosy, zapowiadała niezłą młóckę. Zakończyła się instalacja i rozpoczęło się intro, które niewiele wniosło do mojego nastroju. Było słabo wykonane, z lektorem, który pomylił chyba programy i brzmiał tak, jakby go do gier z ZX Spectrum chciano dodać! Mój humor się nie polepszał, ale nie wiedziałem, że ten i tak niewinny początek doprowadzi mnie do ataku wściekłości, ale pomału. Wszystkie ustawienia dałem na maksimum, bo nie dało się tam wiele wyciągnąć, odpaliłem i …
Wygląd jest po prostu załamujący, by nie użyć słowa tragiczny. To znaczy może postacie by uszły w tłoku, ale plansze mimo iż trójwymiarowe, prezentują stan techniki 3D, jaki panował na samym jej początku. Sklecono je bowiem z wielkich teksturowanych trójkątów, a o bardziej szczegółowych obiektach możecie po prostu zapomnieć! Aby nie było niedomówień są one strasznie małe i liniowe. Nawet walkę, która zapowiadała się na wspaniale rozbudowaną i fascynującą według instrukcji, możecie sobie odpuścić. W rzeczywistości nie ma to nic wspólnego z instrukcją, po prostu wiele ciosów, które nie mają żadnego wykorzystania. Przeciwnicy nie wykazują najmniejszych resztek inteligencji. Do tego jeszcze kretyńsko ustawiająca się kamera, która często powoduje, iż walczymy po omacku, zadając swoje super ciosy w nicość. Także późniejsze strzelanie z kuszy obrzydzono do granic możliwości. Po pierwsze nie ma najmniejszego śladu po celowniku, po drugie bełty są limitowane, a z trupów nie można ich odzyskać, a po trzecie – po strzale bełt leci z taką prędkością, że mucha w smole by go prześcignęła. A co jest najciekawsze, bełty nieprzyjaciela latają z normalna szybkością.
Nie wiem, czy ma sens ciągnięcie dalej tej przygnębiającej recenzji. Wystarcza już fakt, że przetestowaliśmy ten produkt dla was i ostrzegam was lojalnie przed tą grą. Na koniec powinienem chyba w imieniu tych, co się nacięli, złożyć serdeczne kondolencje osobom odpowiedzialnym za wypuszczenie takiego chłamu pod szyldem Silmarils. Ta gra jest po prostu największą obrazą, jaką można wymierzyć fanowi RPG, mającemu w przeszłości do czynienia z produktami tej firmy. Nie pozostaje mi nic innego, jak podsumować wszystkie minusy tego produktu: strzały lecą jak pod wodą, beznadziejne ruchy kamery, cienko rozwiązane strzelanie z kuszy, grafika sprzed lat, mało realistyczne poruszanie się postaci, muzyka nie trzymająca klimatu, marne wykonanie plansz. Wiecie, że moje recenzje z zasady są długie, ale ta urodziła się w cierpieniu, więc niech nie trwa długo. Przestrzegam was przed stratą pieniędzy i nacięciem się na ten produkt, nie jest on wart szyldu, pod jakim został wydany.