Nie wiem, czy to jeszcze pamiętacie, ale całkiem niedawno serii FIFA z EA Sports próbował dorównać Gremlin ze swoją serią Actua Soccer (która należała do serii Actua Sports, która znowuż konkurowała ze wszystkimi grami EA Sports….).
Ostatni taki pojedynek miał miejsce ok. roku temu – Actua Soccer 3 próbowała dorównać FIFA 99 (co według mnie się nie udało – BTW: możecie przeczytać recenzję AS3 przygotowaną przez Maćka).
Ale dość tego gadania głupot – zajmijmy się w końcu tym, czym się zająć mieliśmy – Actua Soccer 2. Gra była szeroko reklamowana przez jednego z najlepszych (wówczas) piłkarzy na świecie – kapitana reprezentacji Anglii, Alana Shearera. W czasie gry, tu i ówdzie także zobaczymy jego facjatę. Chcecie wiedzieć, co ja myślę o tego rodzaju praktykach? Sądzę, iż chodzi o to, że autorzy po prostu nie mają innych asów w rękawie i zamiast grywalności/grafiki/dwięku dają nam jakiegoś znanego piłkarza (luknijcie sobie na moją recenzję WLS 99, firmowanej nazwiskiem Michaela Owena – na samą grę lepiej nie patrzcie). Ale miało być o grze… Tak więc posiadaczy Athlona 650, 256MB RAM i Geforce 256 muszę rozczarować. Gra nie wykorzysta nawet 10% drzemiącej w waszym sprzęcie mocy. Po prostu pod względem graficznym ten produkt nie prezentuje się zbyt dobrze, szczególnie gdy popatrzymy na taką FIFA 2000 na przykład (gwoli przypomnienia – nawet wtedy, gdy gra była nowością, jej grafikę można było określić terminem „średnio kiepska” ). Nie pomaga jej nawet fakt, iż wspomaga ona poprzez Direct3d wszelkiej maści akceleratory. Piłkarze są niemiłosiernie kanciaści – ich głowy, nogi oraz ręce przypominają prostopadłościany. Twarze są dwuwymiarowe, nie wyglądają zbyt ciekawie, ale pozwalają od biedy rozpoznać, który piłkarz właśnie jest przy piłce. Sama piłka wygląda zaś dosyć ładnie – widać nawet nazwę jej producenta. Murawa jest sztuczna – bardziej przypomina parkiet hali koszykarskiej niż boisko piłkarskie. Bramki wyglądają po japońsku (czyli „jako tako”). Na pewno można przyczepić się do publiczności, gdyż tak na oko każdy ma ok. 2,5 m. wzrostu i 250 kg wagi. Na plus możemy zaliczyć to, że na boisku mamy komplet (czyli trzech) arbitrów.
Sterowanie jest definiowalne, więc teoretycznie nie powinno nie być problemów typu „a mi taki układ klawiatury nie odpowiada”. Ale tylko teoretycznie, gdyż niektórych klawiszy gra nie akceptuje (np. literki A). Ciekawe czemu?
Nasi piłkarze wybiegają na boisko. I już widzimy, że motion capture nie został zbyt dobrze wykonany – ruchy piłkarzy są sztuczne (ciekawostką jest, że oprócz Alana Shearera, motion-capture wykonywany był na niezbyt znanym jeszcze wtedy graczu, Michaelu Owenie). Niestety, gra ma już swoje lata, i to widać, słychać i czuć. Dlaczego widać – wyjaśniłem kilka linijek wyżej. Dlaczego słychać???
Komentarz jest po prostu słaby, bez żadnych emocji. Do tego dochodzą jeszcze takie bugi, jak urywanie zdania (lub słowa) w połowie.
Czemu czuć?
Nasi piłkarze po prostu bardzo wolno reagują, na wydawane im polecenia. Bardzo trudno jest przeprowadzić jakąś szybką akcję, gdyż nasz piłkarz najpierw musi przyjąć piłkę, a dopiero potem możemy mu wydawać jakieś komendy. Muszę dodać, że tutaj wszelkiego rodzaju podania i strzały wykonujemy sami – nie pomaga nam komputer. A więc aby trafić do bramki musimy dokładnie wycelować, inaczej piłka przejdzie obok albo trafi w bramkarza. Doszliśmy do kwestii bramkarza. Bramkarze często wychodzą do linii 5 m., aby zablokować strzał, ewentualnie odebrać piłkę. W założeniu ok., ale w praktyce wygląda to tak, że gdy jesteśmy w odległości ok. 1m. przed bramkarzem, możemy już nic nie robić, bo on siłą swojej woli i tak powstrzyma nas przed podaniem w bok, a strzał na 99,9% odbije. Ale czasami bramkarze (a szczególnie ten pan stojący między słupkami naszej bramki) zastygają w bezruchu, patrząc jak do bezpańskiej piłki podbiega napastnik przeciwnika. Gra ma kilka poziomów trudności, ale są one wykonane w dosyć dziwny sposób – bowiem na łatwiejszym poziomie, piłkarze przeciwnika na naszej połowie radzą sobie całkiem, całkiem, ale gdy już przychodzi do zakończenia akcji (czyli oddania strzału na bramkę) to potrafią (więcej: robią to często) spudłować z 4,5 metrów!
A jak to jest z sędziowaniem?
Cóż, sędzia jest raczej obiektywny i zazwyczaj podejmuje słuszne decyzje. Ale często dyktuje przeciwko nam rzuty karne. Wynika to z tego, że wykonanie czystego wślizgu (czyli w piłkę, a nie w nogi przeciwnika) to w dużej mierze kwestia szczęścia (znowu odzywa się spowolniona reakcja naszych piłkarzy). A same rzuty karne też nie są wykonane w najlepszy sposób. Kiedy to my bronimy, to jest jeszcze w miarę normalnie, ale kiedy to nam uda się wywalczyć jedenastkę, zaczynają się schody. Po prostu trudno zgadnąć gdzie nasz piłkarz celuje, i w które miejsce poleci kopnięta przez niego piłka (może nieco przesadzam – po jakimś czasie da się do tego dziwnego sposobu wykonywania karnych, a także wolnych, przyzwyczaić, ale jest to jednak spore niedopracowanie).
Zastanawiacie się pewnie jakimi drużynami możemy grać? Nie jest najlepiej – możemy bowiem poprowadzić do boju tylko którąś z reprezentacji narodowych, albo jedną z drużyn Serie A (włoskiej pierwszej ligi). Na szczęście przynajmniej nazwiska są prawdziwe. Wysnuwa się nam więc obraz niezbyt atrakcyjnej gry. Poniekąd tak właśnie jest – Actua Soccer 2 prezentuje się przy dzisiejszych produkcjach cieniutko. Ale to, co ją nieco ratuje to gra wieloosobowa. Gra obsługuje zarówno modem, internet, sieć lokalną oraz połączenie szeregowe. Oprócz tego przy wykorzystaniu odpowiedniej liczby kontrolerów możemy zagrać z kolegami na jednym komputerze. Tutaj już gra prezentuje się nieco lepiej – przemienia się w miłą zręcznościówkę. Oczywiście, wszystkie akcje możemy zobaczyć ponownie, korzystając z replaya. Niestety nie mamy możliwości przewijania, ani zwalniania – za to komputer pokazuje nam tor lotu piłki, oraz takie dane jak np. jej prędkość.
Nie pominę także dosyć ciekawego trybu Scenario (czyli scenariusz – np. 15 min. do końca, przegrywamy 0:1, gramy w 10 i musimy wygrać).
Oceniając Actua Soccer 2 nie można zapominać, że to właśnie ta seria, która wraz z FIFA dokonała przełomu na rynku gier piłkarskich (o ile taki w ogóle istnieje). Kiedyś gra dostałaby ocenę 5, teraz to będzie już tylko czwóreczka (4/10). Jednym słowem – jeśli już nagrałeś się już we wszystkie współczesne produkcje, możesz sięgnąć po Actua Soccer 2.
Błąd! Nieprawidłowy odsyłacz typu hiperłącze.