Pamiętacie ostatnią komputerową adaptację świata Dysku na trzech słoniach i jednym żółwiu? Jeśli tak to miło, jeśli nie to nie będzie zdziwień gdyż to co dla was odpiszę odbiega nieco od pozostałych poprzedników. Po pierwsze pokierujecie poczynaniami Rincewinda a Lewtona, po drugie Lewton nie jest magiem, a detektywem, a po trzecie – cóż trzeciego nie będzie, gdyż mimo różnic jest to ciągle ten sam zwariowany humor, obecnie w dodatku ubarwiony na czarno. I tyle zamiast wstępu? Bo wstęp jak to wstęp i lepiej zajmijmy się już Discworld’em. Nie ma chyba na świecie gracza, który przynajmniej nie słyszał o tej czaderskiej przygodówce. Kiedy wyszła jej pierwsza część to ja już nie pamiętam jakiego kompa miałem wtedy, a mój angielski był w powijakach. Potem była część druga i w końcu po wielu latach wyszło to co dzisiaj wam prezentuję. „Discworld Noir” już od samego początku wyda się wam inny, ja bodajże miałem takie wrażenie. Na początku, kiedy uruchomiłem grę wpadłem w małą konsternację. By nie powiedzieć, że byłem w szoku! Powodem tego było intro. Owszem było bardzo ładne i ciekawe, porządnie wykonane, wciągające, długie, a klimatem przebijało nie jeden dreszczowiec. Więc czego ja się czepiam i skąd ten szok. A tego, że już po jego obejrzeniu doszło do mnie, że to nie ta sama gra co dwie poprzedniczki z cyklu. Nie powiem bym odczuł zniechęcenie, ale zmiany jakie zaszły mnie zaszokowały. „Discworld Noir” stał się bardzo dojrzały, zmieniło się dosłownie wszystko.
Pierwszy akt i …….Znajdujemy się w biurze detektywistycznym detektywa Lewtona (czytaj. w waszym biurze), który właśnie konwersuje sobie z pewną panią (konkurencja dla Lary Croft-))) )Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby dyskusja nie miała podtekstu erotycznego i gdyby Lewton (i Ja ) nie przyglądał się dwom dużym okrągłym …..atrybutom które były przyczepione do równie uroczej Carlotty. Wtedy wiedziałem już wszystko. „Discworld Noir„, to gra dla trochę starszych użytkowników ( mnie już nie obejmują podziały ) Młodszych graczy na pewno nie zainteresuje i to co najmniej z kilku powodów. Niewątpliwie pierwszym jest obowiązkowa znajomość języka angielskiego, bowiem gra składa się głównie z dialogów, a nie zrozumienie jej wszystko psuje i powoduje chaos. Osobiście żałuje, że nie została spolszczona, zyskała by spore rzesze fanów. Druga sprawa to otoczenie, które podobnie jak cała reszta uległo zmianie. Po pierwsze i chyba najważniejsze, na początku mamy dostęp tylko do dwóch lokacji. Wraz z zagłębianiem się w grę będziecie uzyskiwać dostęp do coraz to nowych miejsc. Autorzy bardzo sprytnie umknęli stosowanego przez wielu graczy „klikania wszystkim na wszystkich osobach i przedmiotach”. Po prostu możemy klikać tylko na niektórych przedmiotach i nie ze wszystkimi osobami rozmawiać. Ma to swój plusy i minusy, oszczędza nam łażenia po wszystkich lokacjach, ale zmniejsza interakcję z otoczeniem. Jednak nie ujmuje to w żadnym stopniu grze. Często powodzenie wykonywanej przez was misji będzie zależało nie tylko od zdolności kojarzenia faktów, ale również od umiejętności prowadzenia rozmowy z napotkaną osobą. Wystarczy że powiecie coś nie tak i macie przesrane. Nie wypada również wypytywać każdej napotkanej osoby o wszystko, bo może się to skończyć naprawdę źle. Czasami pytając o kogoś niewłaściwą osobę możemy zniechęcić kolesia do dalszej współpracy. Swoją drogą to wydaje mi się, że autorzy przesadzili trochę z ilością dialogów, bo po pierwsze to odgrywają one za dużą rolę, a po drugie dobór słownictwa pozostawia sporo do życzenia. Co prawda mój angielski jest nie na najgorszym poziomie, ale z niektórymi tekstami miałem sporo kłopotu. Powinienem powiedzieć coś o postaciach występujących w grze. Każda osoba posiada własny charakter i szczegółowo dopracowany wygląd. Wystarczy tylko spojrzeć na danego delikwenta, żeby od razu domyśleć się co to za typek. Jak gdyby tego było mało, to postacie mają doskonale podłożone głosy, które idealnie pasują do ich charakterów. Na przykład taka Carlotta – jej słodziutkie uwodzicielskie i zarazem fałszywe spojrzenie, miły głos i wygląd, którego mogą pozazdrościć jej nie jedne panie. To przecież typowa postać z kryminału. Główny bohater, to również typowy książkowy detektyw, dla którego liczy się tylko praca, kobiety i alkohol. Prócz charakterystycznego lekko „lumpowatego” wyglądu Lewton posiada także niecodzienne poczucie humoru, które daje o sobie często znać w grze. Poziom zagadek jest dość wysoki. Nie spotkacie tu durnych zagadek typu : użyj marchewki na pralce, a uruchomisz pranie. Zagadki są trudne, przemyślane i bardzo wyrafinowane. Często zdarzały się momenty, że wstawałem od kompa waląc uprzednio klawiaturą o stolik, a potem głową o ścianę, myśląc co tu dalej zrobić. Oczywiście kiedy czaszka ociekała z krwi, a mieszkanie nadawało się do odnowienia, ja miałem rozwiązanie, które wtedy wydawało mi się banalne i logiczne i dziw mnie brał, że od razu na to nie wpadłem. Zapewne jeśli są wśród was fani czytania kryminałów, to poczują się oni jak ryba w wodzie. Bo „Discworld Noir” jest właśnie takim interaktywnym kryminałem. Czy może być cos lepszego niż wcielenie się w postać i pełne utożsamienie się z nią, do tego stopnia, że ma się wrażenie w uczestniczeniu w grze. Czy może być cos piękniejszego od łażenie po stęchłym, brudnym i śmierdzącym mieście w poszukiwaniu poszlak? Czy jest cos lepszego i wspanialszego od ponurego deszczowego klimatu rodem z najlepszego horroru? Podpowiem wam jeśli się jeszcze nie domyślacie : NIE MA NIC LEPSZEGO ANI PIĘKNIEJSZEGO!!! „Discworld Noir” przebija wszystkie inne przygodówki (może za wyjątkiem „Sanitarium”), jakie dotychczas się ukazały. Celowo niewiele wspomniałem o fabule, bo właściwie poznajecie ją w miarę gry. Jedyne co wiecie od początku to niewyjaśnione morderstwo z intra i sprawa zlecona przez Carlottę. Całą resztę odkrywacie stopniowo, w miarę zagłębiając się w świat gry i zapewniam was, że gdybym ujawnił wam co dalej to stracilibyście wiele smaczku tej gry. Na dobranoc powiem jeszcze wam kilka słów o grafice i dźwięku. Grafika zmieniła się nie do poznania. Poruszamy się po pięknie i niezwykle szczegółowo wykonanych lokacjach, postacie to nie są tylko ładnie animowane sprity, tylko są to pięknie wykonane animowane trójwymiarowe modele. Dźwięk i muzyka są również niesamowite. Rzadko zdarza się usłyszeć tak dobrze dobraną muzykę i starannie wykonane efekty dźwiękowe. Można tu mówić o mistrzostwie w tej dziedzinie. Powiem wam krótko, że „Discworld Noir” jest tym dla fanów przygodówek co TOCA 2 dla fanów wyścigów. Ja osobiście nie przepadam za wyścigami, a mój brat za przygodówkami, ale ta gra usadziła mojego braciszka na trzy tygodnie, a mnie na dwa. To jedna z niewielu przygodówek, która ma tak wspaniały klimat. Nie wiem co mogę wam jeszcze powiedzieć? Chyba tylko, że jeżeli macie trochę zaoszczędzonej kasy i znacie angielski to jazda do sklepu, może jeszcze wszystkiego nie wykupili!!!. Wydawcą na terenie Polski jest firma LEM.
Minimalne wymagania sprzętowe: Procesor Pentium 166MHz, 32 MB Ram, CD Rom x6, WIN 95/98, akcelerator 3D
Zalecane parametry: procesor Pentium II, 64 MB Ram, CD Rom x12, akcelerator 3D, WIN 95/98