|  | 

Kultowe stare gry

Destruction Derby 2 PL

Godzina 10:25, piątek 26-go maja roku pańskiego 2001. Wykład dla przyszłych kierowców prowadzony przez starszego aspiranta Horneta dwa lata temu za sianie terroru na ulicach wyrzuconego ze służby.

Czy lubicie gry, w których obowiązuje jedna zasada: nie ma żadnych zasad? Czy przepadacie za wyścigami, w których kilkunastu kierowców wciska w podłogę pedały gazu w swoich bolidach nie zważając na przeciwników oraz na to, czy dojadą do mety bez najmniejszej rysy na połyskującym w świetle południowego słońca lakierze? Czy w końcu nie zraża Was brzydka jak na dzisiejsze standardy grafika i oprawa dźwiękowa, ale za to lubicie produkty przełomowe, które na stałe weszły w poczet klasyki gier komputerowych? Jeżeli na wszystkie wyżej postawione pytania odpowiecie twierdząco oznacza to, że na pewno będzie się Wam podobał stary hit, jakim z całą pewnością był i nadal może nim pozostać produkt firmy Psygnosis. W tej chwili starsi gracze na pewno wiedzą już o jaką grę chodzi (kto nie wie, marsz do konta- wpłacać kasę za zaliczenie przedmiotu), jednakże młodsi wyznawcy kultu, któremu na imię gry komputerowe, z całą pewnością nie słyszeli o tym produkcie. Dzisiaj drogie „dzieci” Wasz stary i bardzo już zmęczony grzecznymi, ubranymi w białe kołnierzyki klasami kapłan pokaże Wam, na czym polega magia Destruction Derby 2. Witajcie na lekcji przetrwania.
Po pierwsze trzeba Wam wiedzieć, o co w Destruction Derby 2 walczymy. Mili Państwo, dostaniecie w swoje ręce śmiercionośną broń i nie będzie to giwera małego kalibru. Do waszej dyspozycji oddany zostanie rydwan zniszczenia, przez osoby nigdy nie grające w pierwszą ani drugą cześć gry zwany potocznie samochodem. Zapewne zastanawiacie się, jakie cudo przyjdzie Wam prowadzić. Muszę zmartwić miłośników małych, nisko-zawieszonych, sportowych cacek- nie tym razem; niemniej sport i Destruction Derby mają ze sobą wiele wspólnego. Otóż bolidy prowadzone przez Nas i naszych oponentów przypominają swym wyglądem samochody używane w walce o prymat w amerykańskiej serii NASCAR. Jeżeli kiedykolwiek oglądaliście te wyścigi na pewno rzuciło się Wam w oczy, iż w ich trakcie dosyć powszechnym zjawiskiem są wypadki, ba, wręcz karambole, w których często uczestniczy kilkanaście maszyn. Zapewne co niektórym z Was zaświecą się oczka na wieść, że w Destruction Derby zjawisko to osiąga swoje apogeum. Nie jeden, nie dwa, nie pięć czy dziesięć samochodów uczestniczących w kraksie, ale wszystkie biorące udział w rywalizacji nie wyłączając żadnego (mówiąc te słowa aspirant Hornet nie krył swojego zadowolenia). Dlaczego tak się dzieje? Jest jedna podstawowa przyczyna: o to w grze Destruction Derby 2 chodzi. Do opisania tego, co dzieje się na siedmiu dosyć ciekawych trasach i czterech absolutnie morderczych arenach śmierci można posłużyć się tytułem doskonałej skądinąd gry- Krush Kill and Destroy. W Destruction Derby 2 dla nas kierowców liczy się tylko jedno: nieważne w jaki sposób, zniszczyć przeciwnika używając do tego swojego instynktu łowieckiego, sprytu, opanowania no i naturalnie samochodu. Oczywiście, jest to jeden z trybów rozgrywki demonstrowany w DD2, niemniej to właśnie on stanowi trzon produktu. Dla pokojowo nastawionych miłośników czterech kółek istnieje nudna jak flaki z olejem i bardzo wtórna, demonstrowana w wielu produktach traktujących o wyścigach forma rozrywki, mianowicie standardowy wyścig- sic, podczas którego po pokonaniu określonej liczby okrążeń musicie pierwsi minąć linię mety. Klasa przyzna, że to niebyt miły sposób na spędzanie wolnego czasu (tu nie dało się słyszeć nic oprócz wszystko mówiących gwizdów). Wracając jednak do demolki. Panowie i panie, zniszczenie to jednak nie wszystko. Każdy potrafi szybko i sprawnie posłać swojego konkurenta na złom, ale wy musicie zrobić to z klasą- w końcu jesteście zgraną klasą. Dobrym sposobem na dokonanie tego jest uderzanie w przednią lub tylną cześć samochodów przeciwników i w ten sposób zmuszenie ich do wykonania pięknego piruetu, czasami nawet o 720 stopni. Pamiętajcie, prędkość równa się pięknie wyglądającemu karambolowi, a że wasz samochód będzie reagować na deptanie pedału gazu oraz ruchy kierownicą zgodnie ze wszystkimi prawami fizyki, musicie uważać na podsterowność i nadsterowność. Jeżeli staniecie w poprzek toru nie macie zbyt dużych szans na przeżycie. Pamiętajcie, Wy również jesteście zwierzyną, jesteście podatni na uszkodzenia a na arenie nie ma możliwości naprawy uszkodzeń. Sytuacja prezentuje się lepiej dla Was w trakcie wyścigów na torach wyścigowych. Tam możecie zjeżdżać do boksu, jednakże nie zapominajcie, że czas również się liczy. Może teraz mała przerwa na używki.

Godzina 12:20. Lekko chwiejący się starszy aspirant Hornet wraca do klasy.

Cisza!!, powietrze przebija doniosły choć lekko drżący głos prowadzącego. A więc możemy kontynuować. Moja zdemoralizowana klaso. Wracamy do uszkodzeń. Pamiętajcie, że dostępny w kabinie każdego z bolidów czujnik uszkodzeń pokaże Wam, które miejsce jest najbardziej podatne na atak przeciwnika. Należy również pamiętać, że uszkodzenia to nie tylko wskaźnik, ale również zmiana w reakcjach samochodu na ruch kierownicą. Poza tym, kiedy widzicie wydobywające się spod maski kłęby dymu radzę Wam nie przeciążać silnika, gdyż chłodnica nie wytrzyma takiego obciążenia i zostaniecie wykluczeni z rywalizacji, a rywalizować jest o co. Kiedy zdobędziecie już doświadczenie i wygracie mistrzostwa, uzyskacie dostęp do nowych tras oraz stopniowo promowani będziecie do wyższych klas, w których również przeciwnicy będą groźniejsi. Nie należy jednak łudzić się, że w najniższej klasie nie będziecie mieli trudności z wygrywaniem wyścigów i demolowaniem samochodów konkurencji. Przeciwnicy tacy jak Wykidajło, Wyrzutek, Karawaniarz czy Bestia nie dadzą Wam dmuchać sobie w kaszę. Nie dajcie się również uwieść Bogini ani zmylić przydomkiem Uczniak. Oni tylko czekają na Wasz błąd. Aha, wszyscy zawodnicy są miejscowi. Również wszystkie komunikaty radiowe będą Wam dostarczane na bieżąco przez lektora mówiącego w Waszym rodzimym języku. Lektor może nie wypowiada się pięknym literackim językiem, ale zapału na pewno mu nie brakuje. Patrząc na Wasze proletariackie twarze, (stare przyzwyczajenia z ZOMO pozostały), jestem pewien, że zrozumiecie się doskonale. A teraz jeden z ciekawszych elementów: powtórki. Drodzy w demolce. Każdy Wasz wyścig będzie nagrywany i Wy również będziecie mogli zobaczyć najbardziej pikantne chwile z życia Destruction Derby 2. Jest godzina 13:00. Na tym kończę cześć oficjalną. Ladies and Gentlemen: Start Your engines!

Godzina 18:45. Domowe zacisze aspiranta Horneta. Aspirant właśnie ogłada powtórkę dzisiejszego wyścigu. Jego oblicze zdradza oznaki niezadowolenia. Przemyślenia aspiranta: Wiedziałem, że oni mają ikrę, ale ta kiepska jakość obrazu dobija mnie kompletnie. Ludzie z obsługi technicznej nie spisali się. Nie wiem, może sprzęt jest zbyt dobry, albo po prostu nie mam karty opartej na chipsecie 3Dfx, ale ten obraz jest fatalny. Stanowczo za dużo w nim przypadkowości, niskiej jakości tekstury rozchodzą się na wszystkie strony, niebo wygląda jak zlepek pikseli, a dym przypomina raczej pokolorowaną na czarno parę wydobywającą się z czajnika aniżeli gęsty dym towarzyszący uszkodzeniu silnika. W dodatku efekty świetlne praktycznie nie istnieją lub stoją na niskim jak na dzisiejsze standardy poziomie, trasy rażą kanciastością, a elementy karoserii odrywające się po uszkodzeniu wyglądają jak pokolorowane trójkąty. To zdecydowanie nie przypomina dzisiejszych produkcji. Na przykładzie DD2 naprawdę widać, co w dziedzinie grafiki oznacza okres pięciu lat. Dźwięk również brzmi fatalnie. Odgłosy zderzeń, przyspieszania i hamowania to istna kakofonia. Jednym słowem katorga dla uszu. Sytuację ratuje fakt, że podczas wyścigu z głośników wydobywają się fantastyczne gitarowe rify odgrywane bezpośrednio z płyty CD (muzyka nagrana na CD potrafi obudzić umarłego) oraz ten niesamowity spiker komentujący najbardziej spektakularne wydarzenia.

Godzina 23:59. Paciorek, wpis do kapownika i ciepłe wyrko.

„Piątek, 26-go 2001 Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Doskonały wyścig, świetni zawodnicy. Widać, że naprawdę wyciągnęli wnioski z dzisiejszej lekcji. Trzeba przyznać, że oglądając powtórkę czułem się zdegustowany, niemniej jedno wiem na pewno: zabawa była przednia, a sama rozgrywka wbija w fotel. Wiem, że jest dużo nowszych, doskonalszych gier, ale Destruction Derby 2 to klasyka pełną gębą i nie można przejść obok niej obojętnie.”

destruction-derby-2-pl

ABOUT THE AUTHOR

Podobne wpisy:

  • Tearaway Unfolded pojawi się już latem tego roku?

    Tearaway Unfolded pojawi się już latem tego roku?

    Po ogłoszeniu, że Tearaway doczeka się portu na PlayStation 4, gracze podzielili się na dwa obozy. Dla jednych to szansa na zapoznanie się ze świetną produkcją, dla innych zaś ostateczna oznaka tego, że PlayStation Vita przymiera i traci kolejny tytuł ekskluzywny. Jeśli należycie do tej pierwszej grupy, to mam dla Was dobrą informację. Wygląda na

  • Gunman Clive – Pomarańczowy Zachód

    Gunman Clive – Pomarańczowy Zachód

    Wiele gier stara się być pięknymi w stylu nowoczesnym. Mnóstwo filtrów, pikseli i krógłości, aby jak najbardziej przypodować się „nowemu” odbiorcy, który po prostu tego oczekuje. Jeśli jedak pójdziemy w inną stronę przedstawiając grafikę artystyczną opierającej się tylko na pomarańczy i cieniowaniu, a za gameplay posłuży nam ten sprzed 20 lat? Gunman Clive to gra