|  | 

Kultowe stare gry

Desperados: Wanted Dead or Alive

Kiedy ponad rok temu po raz pierwszy odpaliłem Commandosa miałem dosyć mieszane uczucia. To wszystko, co pojawiało się na monitorze wyglądało najzwyczajniej mówiąc dziwnie. Małe śmieszne ludziki biegające pomiędzy budyneczkami jak z makiety kolejki sprawiły, że człowiek patrzył na grę z przymrużeniem oka. Przynajmniej przez pierwsze minuty. Dopiero kiedy okazało się, że mały Komandos z pełną gracją podrzyna gardła małym Niemcom, a potem targa na plecach ich małe bezwładne już ciała, po których zdążyła pojawić się mała kałuża krwi, uśmiech zawitał na mojej twarzy. Ta gra, jej grafika, rozwiązanie sposobu poruszania się, dźwięk oraz strategiczne podejście do całości sprawiły, że wyłączyłem się z życiorysu na ładnych parę dni. Commandos okazał się być hitem, którym w rzeczywistości jest nadal i jeżeli pośród czytających jest ktoś, kto jeszcze nie testował tej gry, to niech lepiej teraz odpuści sobie dalszą część tego tekstu i wróci do niej dopiero po głębszym zaznajomieniu się z Commandosem.
Gdy wszystkie misje zostały rozpracowane na wylot, obudziła się w człowieku pustka, która wraz z niedosytem rozbudziła we mnie pragnienie dorwanie się do drugiej części. I w tym też to miejscu do akcji wchodzi Desperados, którego twórcy wykorzystali właśnie fakt, iż premiera Commandosa 2 opóźniła się do tej pory. Co gorsza (dla Hiszpanów), ci sami kreatorzy wykorzystali ten fakt w sposób bezwzględny, bo gra okazuje się kolejnym hitem.
Desperados przedstawia się w zasadzie dokładnie tak samo jak Commandos. Z tą tylko różnicą, że akcja gry przeniesiona została na…………… Dziki Zachód, co być może z początku sprawia śmieszne wrażenie, jednak uwierzcie mi, już po 10 minutach nie odejdziecie od monitora. Chyba że bieganie zielonym beretem, płetwonurkiem, czy też między innymi szpiegiem nie zajarało was. W tym wypadku, fakt, możecie nie być zadowoleni.
Tak czy inaczej, jeżeli jednak dacie szansę „Desperatom”, czeka na was John Cooper – rewolwerowiec, Samuel Williams – ekspert od materiałów wybuchowych, Doc McCoy – medyk i snajper, Kate O’Hara – hazardzistka, Mia Yung – dziecko pełne niespodzianek, Sanchez – najsilniejszy i najbardziej chamski z całej szóstki właściciel dwururki.
A wraz z nimi 25 misji wykonanych przy akompaniamencie strasznie fajnej grafiki, rewelacyjnej muzyki, świetnym dźwięku oraz grywalności stojącej na najwyższym poziomie. Wszystko to gwarantuje kilkadziesiąt godzin gry, co jest także łatwo sprawdzalne, gdyż przy każdym graczu widnieje ilość godzin spędzonych przy grze oraz aktualny stan misji.
Co by nie mówić, Desperados wart jest polecenia każdemu posiadaczowi Peceta i można powiedzieć, że powinien się z tą grą zaznajomić każdy bez względu na to, czy gustuje w symulatorach, przygodówkach, czy też czystych strategiach.
Scenariusze poszczególnych misji są idealnie dopracowane, co stanowi o jeszcze jednym dodatkowym walorze, który trzyma całą grę w kupie.
Dialogi świetnie wpasowywują się w rozwijającą akcję, nadając porządnego klimatu całości. Każdy z bohaterów jest zupełnym indywidualistą i posiada własne cechy osobowości tworzące jego postać.
Nauka obsługi sytemu gry jest świetnie wmieszana w same misje.
I tak dalej, i tak dalej. Ta gra nie ma po prostu słabych punktów.
Ocena końcowa: 10 – czego więcej trzeba do szczęścia ponad rewelacyjną zabawę, której przy tej grze z pewnością nie zabraknie?

desperados-wanted-dead-or-alive

ABOUT THE AUTHOR

Podobne wpisy:

  • Tearaway Unfolded pojawi się już latem tego roku?

    Tearaway Unfolded pojawi się już latem tego roku?

    Po ogłoszeniu, że Tearaway doczeka się portu na PlayStation 4, gracze podzielili się na dwa obozy. Dla jednych to szansa na zapoznanie się ze świetną produkcją, dla innych zaś ostateczna oznaka tego, że PlayStation Vita przymiera i traci kolejny tytuł ekskluzywny. Jeśli należycie do tej pierwszej grupy, to mam dla Was dobrą informację. Wygląda na

  • Gunman Clive – Pomarańczowy Zachód

    Gunman Clive – Pomarańczowy Zachód

    Wiele gier stara się być pięknymi w stylu nowoczesnym. Mnóstwo filtrów, pikseli i krógłości, aby jak najbardziej przypodować się „nowemu” odbiorcy, który po prostu tego oczekuje. Jeśli jedak pójdziemy w inną stronę przedstawiając grafikę artystyczną opierającej się tylko na pomarańczy i cieniowaniu, a za gameplay posłuży nam ten sprzed 20 lat? Gunman Clive to gra