Stare gry pobierz
Curse of Monkey Island 3
Sam nie wiem jak zacząć, bo nie jest to największa świeżość ostatnich dni, ale ja tyle czekałem na dzień w którym będzie mi dane zagrać w trzecią część Małpiej Wyspy. A teraz nie potrafię zacząć recenzji.
Może tak. Serię Secret Of Monkey Island znają już wszyscy. Nikogo więc nie zdziwił fakt wydania przez Lucasarts trzeciej części przygód Guybrusha Threepwooda. I co myślę że jest nieżle, to ciągniemy dalej. W czasach zmierzchu przygodówek, gdy wszyscy producenci myślą tylko o nowych wyścigach, mordobiciach i strategiach real-time, ukazuje się gra która powraca do najdawniejszych gier PeCetowych, kiedy to grało się w przygodówki bo nic innego nie było. Mam nadzieję że moją recenzją skuszę wielu z was do sięgnięcia po tą oraz inne gry przygodowe.
Klaps, kamera, akcja poszła!
Spotykamy więc Guybrusha jak dryfuje siedząc w elektrycznym samochodziku z lunaparku, skrobiąc dziennik pokładowy, a przedmioty jego pożądania niepostrzeżenie przepływają w przeciwnym kierunku, wywołując u nas wybuchy śmiechu który nie zaniknie do końca. Lecz po chwili akcja przenosi nas pod obleganą twierdzę w której broni się Elaine Marley. Oblegającym zaś jest sam słynny Le Chuck.
Zły Le Chuck łapie naszego bohatera i zamyka pod pokładem, zostawiając sobie rozkoszną zemstę na potem. Nie do końca świadomy swojej sytuacji Guybrush wysadza w powietrze statek i zostaje uwięziony w przewróconym do góry nogami wraku.
Prawie jak skrót gry, nie to dopiero pierwsze 20 minut, a problemy dopiero się zaczynają. I to wiele problemów, bo pierścień podarowany Elaine zamienił ją w złoty posąg, który w chwili nieuwagi ukradną piraci ze statku cumującego na redzie, a jedyne co zostanie w kieszeni naszego bohatera to woreczek drewnianych miedziaków i dwa balony. I jeśli napiszę jeszcze dwa słowa to zacznę psuć wam doskonałą zabawę. Gra spokojnie wystarcza na 100 godzin grania choć to tylko dwa kompakty, ale jeśli chce się przesłuchać wszystkie dialogi (a warto) to czas płynie rażno i wesoło.
Genialny w swojej prostocie interfejs pozwala za pomocą trzech ikonek oglądać, podnosić i wręczać przedmioty, uruchamiać mechanizmy, rozmawiać, pluć, jeść, pić, żuć gumę, pchać i ciągnąć, rzucać – co tylko przyjdzie do głowy. Fabuła rozwija się jak nić Adrianny, lokacji przybywa i czasami to łeb pęka, bo gra ma wiele wątków i wcale nie jest łatwa. Niekiedy na przedmioty w kieszeni to miejsca na ekranie brakuje; niektóre nosi się i z pół gry, a są i takie totalnie bezużyteczne.
Wszystko się jednak splata w całość w miarę jak rozwiązujesz zagadki, czyli kombinujesz co by tu użyć, żeby dało efekty. Główną podstawą do wielu rozwiązań będą dialogi, ale nie martwcie się. Napotkamy tu nieskomplikowany język angielski urozmaicony bukietem niecodziennych słów. Wszechobecne są zwroty potoczne, łatwe do zrozumienia. Będąc przy dialogach trzeba wspomnieć, że jest też obowiązkowy fechtunek, gdzie liczy się cięty język, ale na morzu trzeba już rymować!
Krótkie podsumowanie:
filmowej jakości animacje, głosy, dżwięki i muzyka, oszałamiająca grafika w wysokiej rozdzielczości (640×480), dwa poziomy trudności, dialogi stanowiące czystą beczkę śmiechu, wiele godzin dobrej zabawy! Po prostu miodność tej gry jest 100%, pod względem muzyki, grafiki, fabuły i dialogów. Dlatego twierdzę, że przyznając jej 10/10 nie powąchałem ani kropelki rumu!
Grę na polskim rynku rozprowadza firma IPS C.G. za co do końca moich pirackich dni będę jej wdzięczny.
P.S. Tak mi spieszno do grania że zapomniałem o wymaganiach, wybaczcie już to naprawiam.
Minimalne to: Procesor Pentium 90 MHz, 16 MB Ram, CD Rom x 4, WIN 95.
Przestańcie robić takie miny biegiem do sklepu!
Polecamy także inne wpisy: