CUECLUB
Poza powyższym wątkiem pseudofabularnym CueClub oferuje nam również kilka innych rozrywek – na przykład bardzo wciągający speedball, polegający na wbiciu dziewięciu bil w jak najkrótszym czasie. Niżej podpisany na razie ma czas 43 sekundy, ale po sprawdzeniu wyników na oficjalnej stronie Bulldoga przestał się cieszyć tymże osiągnięciem (pierwsze miejsce – 16 sekund). Poza speedballem, w którego można grać w kółko dobrych kilka godzin, mamy odstresowywacz w postaci 'wolnego stołu’, po którym bez pomocy kija możemy miotać bilami, ale i ustawiać jakieś ciekawe układy do strzałów trikowych.
A jak to wszystko wygląda na ekranie? Cóż – wygląda po prostu przepięknie. Grafika jest na szczęście w dwóch wymiarach, co pozwoliło na zaimplementowanie w CueClub niewiarygodnych szczegółów graficznych przy jednoczesnym utrzymaniu niziutkich wymagań sprzętowych. Z rzeczy, które mnie zachwyciły wymienię tylko bile odbijające się w sobie nawzajem oraz dym snujący się nad stołem bilardowym – naprawdę doskonale czuć atmosferę klubu bilardowego. Oczywiście zróżnicowanie salonów zaowocowało zróżnicowaniem grafiki w tychże salonach – za każdym razem mamy inne sukno naciągnięte na stół, jak również inny zestaw bil (choć akurat to drugie do końca mnie nie przekonuje, jako że gra bardzo traci na czytelności). Istotną nagrodą po 'ukończeniu’ danego salonu jest fakt, iż do kolekcji dostajemy dodatkowy kij bilardowy (a muszę przyznać, że są między kijami naprawdę spore różnice, przejawiające się nie tylko w grafice, ale i w sposobie gry).
Sama fizyka gry jest bez zarzutu, można zrobić z bilami prawie wszystko – wszelkie rotacje są doskonale oddane, często zdarza się, że bila po mocnym trafieniu zaczyna wirować w miejscu wokół własnej osi… Nigdy nie widziałem tego efektu w grze komputerowej. Niestety grafika dwuwymiarowa sprawia, iż niemożliwe jest takie podbicie bili, aby ta oderwała się od powierzchni stołu – troszkę szkoda, że tego efektu nie zaimplementowano… Oczywiście w CueClub możemy grać we wszystkie odmiany bilardu, jakie wymyśliła ludzkość (poza karambolem, ale może to i lepiej – chyba najbardziej frustrująca gra, w jaką grałem…)
Polski dystrybutor (Topware), jeden z prekursorów spolszczeń gier komputerowych, zlokalizował również i CueClub. O ile do poziomu tłumaczenia poprzednich produkcji Topware można mieć poważne zastrzeżenia (Spellcross, Jagged Alliance 2), tak w CueClub nie znalazłem żadnych błędów (poza jednym – 'rąb’ zamiast 'romb’), tak więc generalnie uważam spolszczenie za poprawne. Głupawe wypowiedzi graczy w chat-roomach nie mają nic wspólnego z poziomem tłumaczenia – po prostu ten element jest ubogi i zaimplementowany chyba tylko i wyłącznie 'dla szpanu’.
Ogólnie gra jest doskonałą zabawą dla wszystkich amatorów bilardu, szczególnie, że możemy grać w wiele odmian tej gry – od rozmaitych rodzajów poola, przez błyskawiczną 'dziewiątkę’ aż po dostojnego i spokojnego snookera. W zasadzie jedyną wadą CueClub jest brak obsługi trybu multiplayer po Internecie – co dziwi mnie bardzo, zwłaszcza, że istnieją 'udawane’ chat-roomy’ i prawdziwy już, internetowy ranking najlepszych graczy… Cóż, miejmy nadzieję, że funkcja ta zostanie zaimplementowana w nadchodzących patchach.