|  | 

Stare gry online

Battle of Britain

Pod koniec roku światowy rynek symulatorów lotniczych został niemalże zasypany tytułami reprezentującymi ciągle żywy nurt symulatorów samolotów okresu II Wojny Światowej. Niestety, w Polsce jak do tej pory został wydany tylko jeden z wielkiej trójki. Mam tu na myśli Combat Flight Simulation 2, który, szczerze mówiąc, trochę rozczarował. Owszem, posiada znakomitą grafikę, niemniejszą grywalność, realizm również stoi na bardzo wysokim poziomie, ale czegoś mu jednak brakuje. Czegoś, co pozwalałoby zapłacić za produkt prawie 200 zł, czegoś, co nie pozwoliłoby odejść od monitora. Czegoś wreszcie, co dałoby CFS 2 miano symulatora doskonałego. Do tej pory na polskim rynku nie ukazały się dwa tytuły: długo oczekiwany, zachwalany przez producenta B-17 II: Mighty Eigtht oraz Rowan’s Battle of Britain. O ile na pierwszy trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, o tyle drugi już na dniach za sprawą IM Group powinien pojawić się na półkach sklepowych w całym kraju. Dzięki uprzejmości IM Group mam zaszczyt zaprezentować Wam produkt, który prawdopodobnie zagości na moim dysku twardym zdecydowanie dłużej niż CFS 2. Battle of Britain – najdoskonalszy symulator samolotów z II Wojny Światowej w historii.
Bitwa o Anglię była najprawdopodobniej pierwszą i ostatnią kampanią, która rozgrywała się w całości w powietrzu. Jak wiadomo z historii, dzięki powstrzymaniu Luftwaffe przez lotnictwo Brytyjskie Hitler stracił pomysł na wojnę. Dodatkowo błędy w dowodzeniu sprawiły, że wojna na zachodzie utknęła w martwym punkcie, a włączenie się do niej Stanów Zjednoczonych z ich olbrzymią potęgą gospodarczą wróżyło rychły koniec Trzeciej Rzeszy. Bitwa o Anglię była dziwną bitwą. Paradoksalnie, przypadkowe zbombardowanie przez Niemców Londynu (co w odwecie pociągnęło za sobą mało groźny atak Aliantów na Berlin) tak zdenerwowało Hitlera, iż nakazał on zrównanie z ziemią angielskiej stolicy. Kiedy RAF, pozbawiony samolotów i pilotów, którzy lataliby na doskonałych jak na owe czasu maszynach dostał chwilę wytchnienia, w szybkim tempie odbudował lotniska, uzupełnił stan dywizjonów i przesądził wynik bitwy na swoją korzyść. Gra wydana przez Empire Interactive, której producentem jest znany wszystkim fanom symulatorów (z m.in.: Mig Alley, Flying Corpse) Rowan, daje nam niepowtarzalną możliwość zobaczenia, jak toczyła się ta największa i zarazem najważniejsza bitwa na Froncie Zachodnim II Wojny Światowej.
Od razu powiem, że gra opiera się w stu procentach na realiach historycznych epoki, co widać praktycznie na każdym ekranie gry. Nadmienić również należy, że BoB ma wiele wspólnego z Mig Alley – BoB jest jego bezpośrednim spadkobiercą. Model lotu, o którym szerzej w dalszej części recenzji, w pewnym stopniu grafika, mechanika kampanii, pojedynczych misji opierają się na bardzo zmodernizowanym engine Mig Alley. O ile w przypadku kampanii, modelu lotu, realizmu itd. posuniecie takie sprawiło, że gra jest doskonała, o tyle rzecz jasna tego samego nie można powiedzieć o grafice. Ale po kolei.
W symulatorze Battle of Britain będziemy mogli zasiąść za sterami (i nie tylko za sterami) najpopularniejszych samolotów biorących udział w Bitwie o Anglię: Hawker Hurricane w wersjach A i B, Supermarine Spitfire A i B, Messerschmitt BF109, Messershmitt BF110 oraz Junkers JU 87 Stuka. Oprócz tego będziemy mieli możliwość zostać strzelcem pokładowym w trzech średnich bombowcach: Junkersie JU 88, Heinklu HE111 oraz w Dornierze DO17. Bardzo ciekawe jest zostać strzelcem pokładowym i odpierać wściekłe ataki myśliwców wroga. Niby mała rzecz, a cieszy. W BoB mamy kilka standardowych, znanych z innych symulatorów trybów rozgrywki, chociaż rozwiązanie niektórych jest unikatowe. Są to: Qucik Mission, Campaign oraz Multiplayer. Wszystkie cechują się ogromną grywalnością i na pewno każdy miłośnik awiacji znajdzie coś dla siebie. Od razu zaznaczam, że Battle of Britain nie jest grą dla każdego. Wymaga ona od gracza chociaż odrobiny doświadczenia, gdyż zdobywanie go w tak złożonym symulatorze, jakim jest BoB, nie jest rzeczą łatwą. Już mały rzut oka na mnogość opcji u niektórych wywoła lęk przed BoB. Znalezienie odpowiednich do naszych preferencji oraz umiejętności ustawień zajmie na pewno kilka ładnych minut. Warto powiedzieć, że możliwości konfiguracji są naprawdę ogromne. Tak złożonym systemem opcji może poszczycić się tylko Falcon 4.0, CFS 2 oraz Mig Alley. Wpływem ustawień na grę zajmę się trochę później, teraz chciałbym przedstawić opcje gry. Quick Mission zawiera kilkadziesiąt misji, zarówno treningowych jak i zadań bojowych. Wszystkim radzę zacząć od tego elementu, gdyż nawet doświadczony pilot po prostu nie poradzi sobie ze złożonością modelu lotu BoB. Trening jest nieodzowny i nie myślcie, że rzucam słowa na wiatr. Gram w symulatory od około dziesięciu lat i jeszcze nie zdarzyło mi się mieć poważniejszych problemów z tak przecież prostym do wykonania w innych produkcjach manewrze jakim jest start. Możecie wierzyć lub nie, ale start i lądowanie, o których powiem przy okazji omawiania realizmu, są najtrudniejszymi elementami lotu, podczas gdy w innych symulatorach są to zadania łatwe i nawet lądowanie z poważnymi uszkodzeniami prawie w stu procentach kończy się sukcesem. Oprócz bardzo dobrze skonstruowanych misji treningowych będziemy również mieli możliwość wzięcia udziału w kilkunastu misjach historycznych rozgrywających się pod niebem Anglii.
Drugim trybem jest kampania, przy której muszę zatrzymać się na dłużej, gdyż jest ona niewątpliwie najlepiej zrobioną dynamiczną kampanią od czasów Falcona 4.0. Co w Mig Alley było niemalże doskonałe, w BoB bije poprzednika w każdym względzie. Dynamiczna kampania jaką zawarto w Bob jest genialna i nie waham się użyć tego słowa. O ile Falcon 4.0 króluje niepodzielnie wśród produktów starających się przedstawiać nowoczesną wojnę, o tyle Battle of Britain nie ma i, sądząc po tym, co dał nam do dyspozycji Rowan, długo nie będzie miał konkurencji. W Bitwie o Anglię brało udział kilkanaście tysięcy maszyn. Niejednokrotnie na Angielskim niebie można było zobaczyć kilkaset samolotów w tym samym czasie. Wszystko to jest doskonale symulowane w BoB. Kampanię możemy zacząć od wybranej fazy bitwy, lub przejść przez wszystkie jej etapy aż do upragnionego zwycięstwa. Stanąć możemy zarówno po stronie Aliantów jak i państw Osi. W zależności od naszego wyboru, albo będziemy starali się atakować i niszczyć siły powietrzne RAFu wysyłając rajdy bombowe nad terytorium wroga, albo też będziemy starali się powstrzymać ataki Luftwaffe poprzez odpowiednie reagowanie na aktualną sytuację. Kampania jest w pełni dynamiczna, więc każda generowana misja jest wyjątkowa i nieschematyczna. Misje są tworzone automatycznie na podstawie wskazówek, jakie dajemy lub też będziemy mogli wybrać konkretne zadania i samemu pokierować ofensywą. Oprócz tego będziemy musieli zająć się zaopatrzeniem, dbać o dobre morale pilotów, umiejętnie planować określone działania zaczepne, itd. Mapa kampanii stylizowana jest, podobnie jak cała gra, na epokę. Tak więc zobaczymy czarne telefony, fiszki reprezentujące działania naszych jednostek, linijki do mierzenia odległości, telegrafy, które ciągle wystukują treści depesz itd. Możemy poczuć się jak w prawdziwym sztabie znanym z filmów. Brakuje tylko pań informujących o nowych kontaktach. Właśnie, informacje o zagrożeniu czerpać będziemy z danych systemu radarowego oraz obserwatorów. Jeżeli dana stacja radarowa lub punkt obserwacyjny zostanie zniszczony, lub pogoda nie pozwoli na prawidłową identyfikację liczby i pozycji przeciwnika, będziemy musieli oprzeć się na zwiadzie lotniczym lub intuicji. W każdej chwili możemy wygenerować nową misję, określić jej charakter, zasięg działań, poznać najważniejsze cele, stan zasobów oraz fabryk produkujących samoloty na potrzeby lotnictwa myśliwskiego… Co jakiś czas będziemy otrzymywać monity o stanie naszych poczynań, pochwały lub nagany od Churchilla. W odpowiednich momentach podczas różnych faz misji będziemy pytani również, czy chcemy wziąć na żywo udział w wydarzeniach, które właśnie mają miejsce w powietrzu. Wszystkiego nie da się opowiedzieć słowami. Trzeba to zobaczyć, aby uwierzyć – ja do dzisiaj nie wierze, że można było stworzyć tak kompleksowy teatr działań z tak zaawansowanymi opcjami kontrolnymi. Absolutny numer jeden – geniusz!!! Battle of Britain trzeba mieć dla kampanii. I jeszcze jedna ważna informacja: kupując pirata tracicie bardzo dużo. Uwierzcie, nie da się poznać mechaniki kampanii bez instrukcji. Kampania jest zbyt złożona.
Multiplayer również jest bardzo mocnym punktem gry. Niestety nie miałem możliwości dłuższego testowania trybu multiplayer ze względu na to, że w Polsce nie ma zbyt wielu chętnych do gry. Multiplayer oferuje wszystkie najpopularniejsze tryby połączenia się. Istnieje możliwość toczenia pojedynków w trybach deathmatch, team deathmatch, cooperative. Niestety, nie da się grać po sieci w kampanii, ale można wykonywać pojedyncze misje dostępne z poziomu Quick Mission. Bardzo ciekawie rozwiązano system punktowania fragów. Za strącenie wrogiego myśliwca 3 punkty, za asystę 1 punkt, natomiast nasz pogrzeb kosztuje 1 punkt.
Tym, co mnie osobiście przyciągnęło do Battle of Britain (oprócz doskonałej kampanii oczywiście), jest hardcorowe podejście do modelu lotu. Maksymalne ustawienia realizmu sprawiają, że gra staje się niezwykle trudna, czasami wręcz zbyt trudna. O modelu lotu można pisać tylko i wyłącznie w samych superlatywach. Każdy samolot został doskonale wymodelowany aerodynamicznie, a kabiny poszczególnych samolotów oraz tablice przyrządów są dokładną kopią oryginałów. Zaczynamy na płycie lotniska. Już samo zapuszczenie silnika naszego Spitfire’a lub Messerschmitta jest niezwykle trudnym i skomplikowanym zadaniem. Samoloty Alianckie różnią się trochę od samolotów państw Osi również w budowie silnika. Budowa silnika ma bezpośredni wpływ na ograniczenie manewrowości. Dla przykładu na Spitfire oraz Hurricane nie należy wykonywać manewrów z ujemnym przeciążeniem, bo wtedy na krótką chwilę silnik straci swą moc. Usłyszymy również charakterystyczne „chrapanie” silnika. Jest to związane właśnie z jego budową. Cały opis zagadnienia znajdziemy w doskonałej instrukcji dołączanej do gry. Start. Najpierw załączamy system elektryczny, następnie łączymy zapłon silnika, potem należy zadbać o odpowiedni skład mieszanki paliwowej oraz o odpowiednie ustawienia kąta natarcia śmigła. W zależności od aktualnie panującej pogody (temperatura, ciśnienie) należy wpompować odpowiednią ilość paliwa do cylindrów i spróbować zapalić silnik. Jeżeli zalejemy świece nici ze startu, a całą misję trzeba spisać na straty. Co ciekawe i unikatowe nie zawsze zapalimy za pierwszym razem. Mnie opanowanie tej sztuki zajęto kilkanaście minut z instrukcją w ręku. Oczywiście można sobie uprościć życie wybierając mniejszy stopień realizmu, ale osobiście wolę hardcorowy styl Battle of Britain. Po zapaleniu silnika startujemy. I znowu, pierwszy udany start wykonałem po około 45 minutach nieustannych prób, ale jestem pewien, że nikomu nie udało się wystartować poprawnie za pierwszym razem. Model lotu obejmuje wszystkie aspekty latania. Od przeciągnięć, korkociągów poprzez turbulencje przed i za samolotem, symulację efektu odśrodkowego śmigła, a na wpływie efektów pogodowych na widoczność i osiągi samolotu kończąc. W Battle of Britain aż czuje się, że powietrze otaczające samolot nie jest statyczne. Zastrzeżenia może budzić jedynie zbyt szybki tzw. roll rate Spitfire’a oraz to, że samolot bardzo ciężko wpada w korkociąg. Poza tymi dwoma wyjątkami nie mam żadnych zastrzeżeń, a latanie dowolnym samolotem symulowanym w BoB jest zadaniem piekielnie trudnym i wymagającym dużego skupienia. Oczywiście autorzy nie zapomnieli o możliwości zmiany kąta natarcia śmigła, wymodelowaniu maksymalnych granicznych wartości osiągów każdej maszyny. Kolejnym etapem większości misji jest walka powietrzna. W tym elemencie Battle of Britain znowu jest bezkonkurencyjny. Inteligencja przeciwników stoi na wysokim poziomie, by wygrać, należy do granic możliwości wykorzystać wszystkie możliwości danej maszyny. Wystarczy sekunda nieuwagi i już stajemy się latającą kupą mięcha. Przeciwnik potrafi zrobić użytek z karabinów i działek, a balistyka jest zależna od masy pocisku, jego prędkości wylotowej. Wróg po raz pierwszy wykazuje chęć przetrwania. Kiedy skończy się mu amunicja zobaczymy tylko jego ogon kierujący się z powrotem do Francji. Niestety, ciągle autorzy gier nie potrafią stworzyć takiego SI, by radził on sobie z tak prostym manewrem jakim są nożyce. Wykonując ten manewr pilot wrogiego myśliwca szybko znajdzie się przed naszym nosem – wystarczy strzelić. Nie tak prędko – znowu pojawia się pewien problem: trafić przeciwnika jest niezwykle trudno, gdyż wykonuje on karkołomne, lecz zawsze przemyślane manewry by nas zgubić. Jedno zestrzelenie podczas misji jest dużym osiągnięciem, dwa to już nadmiar szczęścia, a trzy nie zdarzają się w ogóle. Przy ostrzale należy celować w żywotne części samolotu, gdyż tylko wtedy nie wystrzelamy całego zapasu amunicji w jeden cel. Po trafieniu widzimy jak poszczególne część poszycia odrywają się, a po trafieniu w silnik z samolotu zaczyna wydobywać się czarny jak smoła dym. Warto również celować w końcówki skrzydeł, ponieważ jedna celna seria posłana w odpowiednie miejsce na poszyciu wrogiej maszyny kończy zabawę i samolot przeciwnika spada na ziemię. Nie zapomniano również o efekcie G – Lock. Wszystkie uszkodzenia mają swoją „reprezentację” w stanie poszycia naszego samolotu. Jeszcze słowo o skrzydłowych. SI komputera nie jest selektywne i również skrzydłowi „myślą”. Do kontroli nad nimi służy znany z Mig Allez rozbudowany system poleceń.
To smutne co powiem, ale grafika Battle of Britain jest przeciętna. Ciężko to mówić, ale tak wspaniała gra jak BoB ma dwie podstawowe wady, obie związane z grafiką. Po pierwsze u niektórych graczy grafika wywołuje skojarzenia z kreskówkami. Jest zbytnio pastelowa, z czym muszę się zgodzić, chociaż z dużej wysokości, przy pełnej pokrywie chmur wygląda bardzo ładnie. Niżej jest już dużo gorzej. Największe kontrowersje budzą miasta i lasy. Są to po prostu wystające z ziemi obszary pokryte teksturą. Niemniej, jako że walka toczy się zazwyczaj na dużych wysokościach nie rzuca się to często w oczy i można przeboleć słabość takiego rozwiązania. BoB jest symulatorem, który posiada najlepsze chmury w historii. Zapierają one po prostu dech w piersiach. Po załączeniu chmur doskonale widać i czuć szybkość z jaką poruszamy się w wirtualnym, lecz jakże prawdziwym świecie. Niestety, załączenie chmur ma poważny wpływ na liczbę klatek obrazu wyświetlanych w danym momencie, co objawia się szarpaniem grafiki (szerzej o tym za chwilę). Wracając jednak do grafiki, nie jest ona brzydka, ale nie zachwyca. Powstały już patche, które umożliwiają zmianę tekstur BoB na te z Combat Flight Simulation 1. Modele samolotów, statków oraz innych obiektów występujących w grze wykonano prawidłowo, ale trochę im jednak brakuje do tych znanych z gry WWII Fighters. Bardzo dobre wrażenie robią pola balonów zaporowych umieszczonych nad ważnymi obiektami. Także niebo, kiedy nie załączymy w opcjach chmur, nie wygląda zbyt ładnie. Specyfika Battle of Britain sprawia, że bardzo często w walkach powietrznych udział bierze więcej niż 100 samolotów. Silnik BoB potrafi uciągnąć tak wielką liczbę jednocześnie wyświetlanych obiektów co sprawia, że bitwy są na prawdę zakrojone na wielką skalę. Do efektów specjalnych nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Doskonałe eksplozje, refleksy światła odbijającego się od poszycia samolotów słońca. Nic dodać, nic ująć.
O ile co do grafiki można mieć pewne zastrzeżenia, o tyle dźwięk nie ma sobie równych. Pełne wspomaganie efektów 3D, doskonale oddane odgłosy silników, syren umieszczonych na samolotach nurkujących JU 87 Stuka oraz strzałów z działka. Wszystko to robi ogromne wrażenie i sprawia, że symulator nabiera głębszego niż produkcje konkurencyjne wyrazu. Battle of Britain ustanawia nowe standardy w dziedzinie dźwięku, który od tej pory jest w pełni integralną częścią programu, bez którego nie sposób sobie wyobrazić tego produktu.
W tym miejscu muszę niestety wspomnieć o drugiej, najważniejszej wadzie Battle of Britain. Gra jest strasznie „zasobożerna” i do jej uruchomienia najlepiej mieć naprawdę mocny sprzęt. 128 Mb RAM to minimum, do tego szybki procesor i najnowszy akcelerator graficzny. Dopiero taka konfiguracja pozwala cieszyć się Battle of Britain. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie załączyć większość efektów graficznych oraz dźwiękowych nie narażając się przy tym na znaczną stratę płynności gry. Wymagania podane w stopce to czysta kpina ze strony producenta. Miejmy nadzieje, że najnowszy patch, który ma zostać wydany razem z premierą BoB w Stanach Zjednoczonych poprawi tę niedogodność. Premiera już wkrótce, więc nie pozostaje nam nic innego jak tylko czekać i śledzić na bieżąco rozwój Battle of Britain.
Podsumować tak wspaniałą grę, jaką jest Battle of Britan, jest stosunkowo łatwo. Gra jest najlepszym, najpełniejszym symulatorem dostępnym na rynku. Kampania, która nie ma sobie równych, to samo tyczy się dźwięku. O modelu lotu można mówić wyłącznie w samych superlatywach, a klimat epoki jest elementem, który przyciągnie do ekranów monitorów rzesze miłośników starych samolotów. Pewne zastrzeżenia budzić mogą jedynie bardzo wysokie wymagania sprzętowe oraz nie zawsze podobająca się grafika, która mnie osobiście przypadła do gustu (chociaż mam pewne zastrzeżenia). Miejmy nadzieje, że najnowszy patch rozwiąże problem wymagań raz na zawsze lub że wygram milion w totka i będzie mnie stać na cud-maszynę. Gdyby nie te wymagania, gra dostałaby najwyższą możliwą ocenę. A tak, muszę niestety odjąć oczko w poczet przyszłych, miejmy nadzieję jeszcze lepszych produkcji Rowana. POLECAM!!!

Plusy
Minusy
  • świetna kampania oraz dźwięk
  • setki samolotów w powietrzu
  • doskonały model lotu
  • klimat epoki
  • SI komputera
  • bogactwo opcji
  • niesamowita grywalność
  • grafika
  • wymagania sprzętowe
battle-of-britain

ABOUT THE AUTHOR

Podobne wpisy:

  • Z zachodu nadciąga do nas moda na fotoksiążki!

    Z zachodu nadciąga do nas moda na fotoksiążki!

    Fotoksiążka, jeszcze do niedawna zamawiana przy wyjątkowych okazjach, dziś staje się coraz bardziej popularna. Prezentowane w ten wyjątkowy sposób są już nie tylko zdjęcia z takich uroczystości, jak ślub czy Pierwsza Komunia. W wielu domach fotoksiążka pojawia się jako efekt wakacyjnych wypraw, narodzin dziecka czy też innego wydarzenia. Moda na fotoksiążki zawitała również do szkół.

  • Opis (Recenzja) gry Goblin Keeper

    Opis (Recenzja) gry Goblin Keeper

    Goblin Keeper to oparta na nieprzerwanej rywalizacji gra RTS na przeglądarkę. Możemy wcielić się się w postać średnio przyjemnego Pana, którego zadaniem jest normalnie zdobycie bezwarunkowej władzy nad światem. Do wykonania tego wielkiego celu przydatna będzie cała wataha goblinów, orków, ogrów i mnóstwa równie strasznych obskurnych potworów. Mieszkańcami rządzić musisz sprawnie żeby każdego dnia powoli